środa, 26 lutego 2014

Wieczorny lot Bukareszt - Dortmund.


Bukareszt – stolica i centrum przemysłowo-usługowe Rumunii. Leży w południowo-wschodniej części kraju nad rzeką Dymbowica.

Tak, zdecydowanie piękne miasto choć gorzej już z lotniskiem (a raczej z jego obsługą) już trochę gorzej.
Wszystko zaczęło się od opóźnień w hotelu, pierwszy oficer nie mógł znaleźć tableta (na którym były niezbędne dokumenty). Gdy już jednak uporaliśmy się z formalnościami i dojechaliśmy na lotnisko trzeba było przejść kontrolę bezpieczeństwa. Standardowo  jak przy każdym locie, wygląda praktycznie tak samo jak przy kontroli bezpieczeństwa dla pasażerów. Po przejściu owej kontroli udaliśmy się na niezbędny briefing. jak się okazuje dziś w locie do Dortmundu delikatnie zatrzęsie nami nad Austrią ale nie powinno być źle. Dodatkowym atutem okazuje się być brak wielkiego ruchu na lotnisku w Bukareszcie. Mimo wcześniejszych założeń opóźnienia nie są tak duże jak początkowo zakładałem.

 
Tak wyglądał samolot podczas załadunku.




Mimo że ta praca wymaga poświęceń (jak zresztą każda), to jest wyjątkowa. Nie każdy bowiem może spod zachmurzonych chmur zobaczyć piękne niebo.
Po wejściu na pokład samolotu od razu poprosiłem o dwie kawy - jedną dla mnie,a drugą dla drugiego pilota.
Obydwaj szybko zaczęliśmy robić to co do nas należy.
Już 20 minut po wejściu do samolotu rozpoczęliśmy manewr wypychania, zanim to jednak nastąpiło musieliśmy poprosić o zgodę na lot. Przywitał nas dość zimny głos kontrolera. Zdawało się jakoby był już na ostatkach sił i choć była godzina 17 to być może zaraz przychodziła następna zmiana.
Start odbył się z pasa 08L i po starcie dostaliśmy instrukcję wznoszenia od razu na poziom przelotowy (36 tysięcy stóp).

Reszta manewrów czyli kołowanie i start były na tyle nudne że nie warto ich opisywać.
Po starcie dostaliśmy od zbliżania w Bukareszcie jeden skrót.

Później standardowe wznoszenie, jeden z nudniejszych lotów. Jedynie przy przechodzeniu przez warstwy chmur można było poczuć turbulencje które i tak z czasem ustały.
Później można już było tylko podziwiać piękne nocne niebo i chmury pod nami które z czasem stawały się coraz rzadsze. 

Zakręt na punkt BUKEL
Główną rzeczą która kojarzy mi się z Dortmundem jest oczywiście drużyna piłkarska Borussia Dortmund.
W Dortmundzie można zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Choć będę tam tylko w hotelu po czym wyruszę w dalszy lot do Katowic to warto zaznaczyć iż owy Dortmund mimo że jest ośrodkiem przemysłowym. Panuje tu wydobycie węgla kamiennego, hutnictwo żelaza, przemysł maszynowy (maszyny górnicze, hutnicze, części okrętowe, elementy mostów), metalowy, elektrotechniczny, elektroniczny, spożywczy (największy były ośrodek produkcji piwa w Europie po Monachium – sześć browarów, w tym Dortmunder Union-Brauerei, Brinkhoff´s, Kronen i DAB).
Można również zobaczyć liczne zabytki m.in. romańsko-gotycki Kościół Mariacki z ok. 1220 roku oraz muzea np. Muzeum "am Ostwall" - sztuka nowoczesna.
Do innych atrakcji można zaliczyć na przykład kompleks sportowo-wystawowy Westfalenhalle (23 tys. miejsc, hipodrom) czy Dortmunder Schachtage - jeden z najsłynniejszych na świecie, corocznie rozgrywany turniej szachowy.

Tak rozmyślając o Dortmundzie wreszcie nadszedł moment zniżania, na wysokości przelotowej spędziliśmy ponad godzinę, czas wreszcie chylić się ku ziemi.

I się zaczęło... Sprawdzanie pogody, checklisty, rozmowa z kontrolą.
Jednak znów szczęście dopisało, o tej porze w Dortmundzie nie ma dużego ruchu więc spokojnie wylądowaliśmy.

Już będąc na samym podejściu można było zobaczyć że Dortmund nawet o tej porze tętni życiem (Godzina 19:50).

Lotnisko w Dortmundzie cechuje się dość krótkim pasem ale my i tak spokojnie daliśmy radę.
Po przylocie i oddaniu samolotu przeszliśmy kontrolę bezpieczeństwa, odebraliśmy swoje bagaże i wszyscy udaliśmy się do hotelu.
Jutro czeka nas wieczorny wylot do Katowic więc będę miał czas wyjść na miasto i może kupić jakąś pamiątkę.


Finalne podejście do Dortmundu, pas 24.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz